Bohaterowie ,,Szaleństwa we dwoje" Ionesco - jak to w związku, trwającym z przyzwyczajenia - są zmęczeni miłością. Rozpoznali swoje ciała i dusze aż do znużenia. Gesty, półsłówka, mimika wskazują, że opinie, które za chwilę wypowiedzą, są od lat takie same - jakby odtwarzały je dwa magnetofony. Kochankowie chcą czegoś lepszego, lecz zaczynają szukać prawdy w pogardzie dla słabości partnera, choć z pogardy nie da się zbudować niczego inspirującego prócz poczucia odrzucenia. Więc gdaczą na siebie jak kury domowe. Łakną zmiany, lękając się nowości. W tej kameralnej inscenizacji są w dodatku homoseksualistami. Zabawne, lecz bez zgorszenia. (...)
Jak zawsze u Ionesco realizm splata się z absurdem. Poskładany z okruchów seksu i agresji świat tak naprawdę nawet nie da się opowiedzieć. Bohaterowie kłócą się o głupstwa. O to, czy żółw i ślimak to to samo bydlę z powodu skorupy na grzbiecie. O kariery, których nie zrobili. O dominację w życiu. O nadzieje. Są jeszcze ich wygasłe miłości, które okazały się porażkami. Żyjąc wśród iluzji szczęścia, obaj kochankowie zdolni są tylko do powtarzania nieprawdy - jakby nucili mantry. (...)
Reszta to godzinne składanie ciał i emocji z ciuchów, kłamstw, inwektyw, buntowniczych gestów, pieszczot. (...)
Leszek Pułka, Gazeta Wyborcza we Wrocławiu, 13 stycznia 2004
Suscribirse a:
Enviar comentarios (Atom)
No hay comentarios:
Publicar un comentario