23.5.14

Des mi/ouettes

W piątek, 16 maja

Zanurzyłam się w Atlantyku. Po raz pierwszy w życiu. Po chwili prawie wybiegłam z wody...

Ale za dwa dni pływałam w nim z ogromną przyjemnością!

A plaża była piękna. A On we wszelkich odcieniach błękitu, lazuru i innych granatach, szafirach i turkusach.

Za dużo piękna na raz...Wyspa Re - w tempie ślimaczym przemierzona transitem, a po obu stronach pola winnic, w oddali morze. Uderzająca wyrazistość światła i barw chylącego się ku zachodowi letniego dnia.

A dzisiaj popłynęlam morskim autobusem do portu Minimes.

Zmiana perspektywy na roszelańskie wieże . 

Cichość elektrycznych silników i brązowe fale. A potem znowu słońce, słońce, słońce.

Mimo to jednak za zimno - wiatr.

Łódka na spince do włosów skórzanej wypatrzonej w dotychczas zamkniętym sklepiku.

Hiszpańscy couchsurferzy - nareszcie.

No hay comentarios:

Publicar un comentario