Padalo. Lalo wrecz nieprzerwanie. Wiec w wiekszosci irytacja, ale czasami taki piekny lsniacy bruk i swiatla odbijajace sie na ulicach....krople deszczu...mmmmm....
Wczoraj powrot o godzinie zabojczej, 7 rano.
W niedziele wieczorem film czarno bialy francuski z roku 1959 w knajpce przy piwie...(Filmrisz, gdzies w okolicach Warschauer Straße, polecam!)
http://www.imdb.com/title
Przy winie
Szymborska Wisława
Spojrzał, dodał mi urody,
a ja wzięłam ją jak swoją.
Szczęśliwa, połknęłam gwiazdę.
Pozwoliłam się wymyślić
na podobieństwa odbicia
w jego oczach. Tańczę, tańczę
w zatrzęsieniu nagłych skrzydeł.
Stół jest stołem, wino winem
w kieliszku, co jest kieliszkiem
i stoi stojąc na stole.
A ja jestem urojona,
urojona nie do wiary,
urojona aż do krwi.
Mówię mu, co chce: o mrówkach
umierających z miłości
pod gwiazdozbiorem dmuchawca.
Przysięgam, że biała róża,
pokropiona winem, śpiewa.
Śmieję się, przechylam głowę.
ostrożnie, jakbym sprawdzała
wynalazek, Tańczę, tańczę
w zdumionej skórze, w objęciu,
które mnie stwarza.
Ewa z żebra, Venus z piany,
Minerwa z głowy Jowisza
były bardziej rzeczywiste.
(...)
No hay comentarios:
Publicar un comentario