Wiec wrocilam w nocy z srody na czwartek (9/10.01).
Przyjazd autobusem liniowym na lotnisko o pierwszej nad ranem z oczywiscie nadmierna iloscia bagazu, potem zamowiona taksowka-autobus, tramwaj i wreszcie moj od miesiaca nie widziany pokoj, w ktorym od razu poczulam sie u siebie, czyt. naprawde przytulnie.
Dwa dni pracy w zeszlym tygodniu (ech, zeby kazdy tydzien pracy byl tej dlugosci!) pelne ciekawych obowiazkow (zaskoczenie), ludzi, niespodzianek, ale i troche chyba stresu i pospiechu.
I weekend, ktory niestety za mna...
Odwiedzil mnie ktos, kto chyba staje sie coraz bardziej wazna dla mnie osoba....
Wiec pieknie i poza czasem, ale co z tego wyniknie....
Suscribirse a:
Enviar comentarios (Atom)
No hay comentarios:
Publicar un comentario