Zmiana perspektywy.
Dlaczego zapominamy o pięknie? Z upływem czasu staje się ono oczywiste - przejrzyste? Niedostrzegalne?
Z lenistwa? Z chciwości wrażeń? Nieustannego pragnienia tego ciągłego czegoś więcej, czyli po prostu z powodu psychologicznej konstrukcji człowieka?
I nagle pojawia się ktoś z innej rzeczywistości i przerywa zjawisko ucodzienniania. Dobrze!
Podwórko za oknem, parki z placami zabaw, otoczone zielenią i ciszą....
28.10.18
25.10.18
Zapach lawendy i ziół prowansalskich z Nicei
Gość w dom, Bóg w dom.
Goście z daleka, odkrycia, rozmowy, miejsca...
Spokój i cisza, odludzie Alt-Schmöckwitz i prom na Krampenberg - tylko dla nas, cicho po falach sunący.
Kontrast zgiełku wielkiego miasta z tą atmosferą odosobnienia na łonie przyrody.
Zbieranie kolorowych liści, kory brzozy, obserwowanie chrząszczy, liczenie, ile drzewo ma lat.
Ptaki układające się na niebie w przypisane im przez naturę idealne V, z zupełnym spokojem i precyzją.
Odmienność podejścia do wychowania.
Rozgardiasz w domu - trening przed braciszkiem.
Goście z daleka, odkrycia, rozmowy, miejsca...
Spokój i cisza, odludzie Alt-Schmöckwitz i prom na Krampenberg - tylko dla nas, cicho po falach sunący.
Kontrast zgiełku wielkiego miasta z tą atmosferą odosobnienia na łonie przyrody.
Zbieranie kolorowych liści, kory brzozy, obserwowanie chrząszczy, liczenie, ile drzewo ma lat.
Ptaki układające się na niebie w przypisane im przez naturę idealne V, z zupełnym spokojem i precyzją.
Odmienność podejścia do wychowania.
Rozgardiasz w domu - trening przed braciszkiem.
21.10.18
K.I. Gałczyński, jakże aktualny!
Les danses des polonais - Matkom-Polkom
Gdy Pani, żując pomarańcze,
zada pytanie, czy ja tanczę
i czy z Nią tańczyc chcę,
odpowiem wtedy: -- Cóż za fopa!
Jeden zna taniec moja stopa,
"Une danse des Polonais".
Ach, to jest taniec wszak prapolski,
tak stary, jak Skład Apostolski,
starszy niż Totentanz,
bowiem od lat Pierwszego Mieszka
po Serafinowicza Leszka
powtarza się jak trans.
Magicznie usypianych figur,
depcących brzeg polskiego Stygu
ponurą "polką" swą...
"Naród idiotów!!!" Ktoś go nazwał.
Zdanie podzielam, bo ta nazwa
tak słuszna jest a u f o n d.
Dlatego bliżej, piękne panie,
opiszę wam ten polski taniec,
c e t t e d a n s e d e s P o l o n a i s:
Więc najprzód dzielą się na grupki:
tutaj tuwimy, tam kadłubki,
tu nacje te, tu te;
potem dyskusje są zażarte,
jakie być mają w tańcu partie,
kto w prawo, kto a g a u c h e;
i każdy "swoje" chce do tańca;
tamci Rodalu, ci Różańca,
inni śmiertelnych nosz.
Bo Szopenowe śniąc akordy,
najchętniej biorą się za mordy
ci, którzy polską Styks
obsiedli z wieka i wciąż na niej
pląsają we śnie, opanowani
jakąś ideą fiks.
Skończylem wykład. Tak się tańczy
ten polski taniec obłąkańczy,
c e t t e d a n s e d e s P o l o n a i s:
Ach, drugi taki kraj ukażcie!...
ja bym tam wszystkich zamknął... w baszcie...
czy nie mam racji? hę?
Gdy Pani, żując pomarańcze,
zada pytanie, czy ja tanczę
i czy z Nią tańczyc chcę,
odpowiem wtedy: -- Cóż za fopa!
Jeden zna taniec moja stopa,
"Une danse des Polonais".
Ach, to jest taniec wszak prapolski,
tak stary, jak Skład Apostolski,
starszy niż Totentanz,
bowiem od lat Pierwszego Mieszka
po Serafinowicza Leszka
powtarza się jak trans.
Magicznie usypianych figur,
depcących brzeg polskiego Stygu
ponurą "polką" swą...
"Naród idiotów!!!" Ktoś go nazwał.
Zdanie podzielam, bo ta nazwa
tak słuszna jest a u f o n d.
Dlatego bliżej, piękne panie,
opiszę wam ten polski taniec,
c e t t e d a n s e d e s P o l o n a i s:
Więc najprzód dzielą się na grupki:
tutaj tuwimy, tam kadłubki,
tu nacje te, tu te;
potem dyskusje są zażarte,
jakie być mają w tańcu partie,
kto w prawo, kto a g a u c h e;
i każdy "swoje" chce do tańca;
tamci Rodalu, ci Różańca,
inni śmiertelnych nosz.
Bo Szopenowe śniąc akordy,
najchętniej biorą się za mordy
ci, którzy polską Styks
obsiedli z wieka i wciąż na niej
pląsają we śnie, opanowani
jakąś ideą fiks.
Skończylem wykład. Tak się tańczy
ten polski taniec obłąkańczy,
c e t t e d a n s e d e s P o l o n a i s:
Ach, drugi taki kraj ukażcie!...
ja bym tam wszystkich zamknął... w baszcie...
czy nie mam racji? hę?
19.10.18
Pizza z jarmużem, kalarepka
Czyli kapuścianie nam życie się wiedzie.
Mała pierwszy tydzień w systemie. Jak dotąd lubi, bo system nie musi być zły.
A my - rytm, obowiązek, zmiana.
Mała pierwszy tydzień w systemie. Jak dotąd lubi, bo system nie musi być zły.
A my - rytm, obowiązek, zmiana.
13.10.18
12.10.18
Dworek w Bolesławiu
Zawoziłam mamę na zabiegi.
W czasie, kiedy na nią czekałam, udałam się na zakupy jesienne - nabyłam przepyszne, dojrzałe, słodkie śliwy.
Następnie uwagę moją przyciągnęło przejście między blokami.
Prowadziło ono na wielką łąkę pełną słońca, błyszczącą od porannej rosy.
Przeszłam obok działek, podzielonych przez mieszkańców własnym sumptem. Najciekawszym płotem był szereg drewnianych drzwi różnych rozmiarów, w wyblakłych buro-brązowych kolorach. Na jednej z działek pasły się z całym spokojem i nonszalancją kozy.
Podążyłam ścieżką przez łąkę na prawo, domyślając się przejścia do parku przy dworku.
Owszem, ścieżka była wciąż widoczna, prowadziła prosto do...ogrodzenia parkowego, jednakowoż pozbawionego w tym miejscu bramki.
Niewiele myśląc, przeskoczyłam przez płot.
I znalazłam się w parku, w porannej jesiennej aurze, jeszcze pełnej mglistego chłodu, a już na czubkach drzew zdobnej złotym słońcem i obietnicą bezchmurnego dnia. Opadłe liście szeleściły pod moimi stopami.
W czasie, kiedy na nią czekałam, udałam się na zakupy jesienne - nabyłam przepyszne, dojrzałe, słodkie śliwy.
Następnie uwagę moją przyciągnęło przejście między blokami.
Prowadziło ono na wielką łąkę pełną słońca, błyszczącą od porannej rosy.
Przeszłam obok działek, podzielonych przez mieszkańców własnym sumptem. Najciekawszym płotem był szereg drewnianych drzwi różnych rozmiarów, w wyblakłych buro-brązowych kolorach. Na jednej z działek pasły się z całym spokojem i nonszalancją kozy.
Podążyłam ścieżką przez łąkę na prawo, domyślając się przejścia do parku przy dworku.
Owszem, ścieżka była wciąż widoczna, prowadziła prosto do...ogrodzenia parkowego, jednakowoż pozbawionego w tym miejscu bramki.
Niewiele myśląc, przeskoczyłam przez płot.
I znalazłam się w parku, w porannej jesiennej aurze, jeszcze pełnej mglistego chłodu, a już na czubkach drzew zdobnej złotym słońcem i obietnicą bezchmurnego dnia. Opadłe liście szeleściły pod moimi stopami.
11.10.18
Spacer nad Pogorią
Feeria barw jesieni.
Wyrazistość światła.
Błękit przecinany ostrymi zarysami liści - w soczystej czerwieni, brązie, żółci oraz resztkach zieleni.
Spokój tafli wody nietkniętej żadnym podmuchem wiatru.
Rozmowa o tym, co ważne, po prostu spędzanie razem czasu.
Lekki wysiłek fizyczny.
Niezrobione zdjęcia...
Wyrazistość światła.
Błękit przecinany ostrymi zarysami liści - w soczystej czerwieni, brązie, żółci oraz resztkach zieleni.
Spokój tafli wody nietkniętej żadnym podmuchem wiatru.
Rozmowa o tym, co ważne, po prostu spędzanie razem czasu.
Lekki wysiłek fizyczny.
Niezrobione zdjęcia...
3.10.18
Mięta truskawkowa, mięta mandarynkowa
I inne cuda z ogrodu, jesiennego...
Buraczki zebrane, szpinak i rzodkiewki zasadzone.
Buraczki zebrane, szpinak i rzodkiewki zasadzone.
Suscribirse a:
Entradas (Atom)