W wyniku spontanicznej decyzji kiedys tam we wrzesniu znalazlam sie na chwile w domu rodzinnym, zasadniczo ze wzgledu na koncert Kultu w Spodku...
Zdarzaja sie takie momenty, kiedy wszystko udaje sie jak zaplanowane, pelnia dobrej energii, optymizmu...
Wspaniala jesiennie pogoda, spotkania z ludzmi, ktorych znam dobrze od lat - spacery, rozmowy, takie bycie ze soba na chwile, ktorego na co dzien brakuje... a nawet w miare znosna podroz.
Koncert, ktory taki niesamowity, mistyka przezycia pierwotnej wspolnoty, pierwsze dzwieki znanych piosenek i juz rozspiewany, roztanczony tlum, jakies takie wyzwolenie, wolnosci, wzruszenie, nie wiem przezycie czegos wspanialego, polski, piekno, ruch, muzyka, i jeszcze i jeszcze i jeszcze....
A potem jeszcze Cogitatur i taniec, rock'n'roll, Grechuta, Prodigy, niech zyje mieszanie stylow i gatunkow, po prostu trwanie w chwili, jakies zapomninie, jakis alkohol, jacys ludzie, ktorzy szukaja odprezenia, ruch ponownie, muzyka, zabawa...
W atmosferze przed-Wszystkimi-Swietymi cmentarze sprzatane i zapelniajace sie swiatlem i kwiatami - zakorzeniona w tradycji pamiec o tych, ktorzy odeszli.
Suscribirse a:
Enviar comentarios (Atom)
No hay comentarios:
Publicar un comentario