A wiec poniewaz chcialabym z Wami dzielic piekne momenty mojego zycia, postanowilam, ze pisac bede, i juz. Nie tak, jak myslalam w lutym, dla samego pisania, ale dla Was wlasnie, tak dla wszystkich razem i kazdego z osobna. Bedzie latwiej chyba, niz rozpisywanie sie w smsach (wiem, niektorzy sa juz zmeczeni) czy w mailach, szybciej, no i w ogole lepiej...miejmy nadzieje. Moze mniej osobiscie, ale to jakos bedzie dalo sie nadrobic :)
A wiec niech bedzie Warszawa na pierwszy ogien.
Jak mowi moja Moniczka, u ktorej goszcze, miasto stadnego instynktu.
(Dla wyjasnienia: z Moniczka polaczyla nas kiedys socjologia na Grodzkiej.)
Miasto stoleczne niewatpliwie nie ma urzekajacego charakteru...Tak, ale jest wielkomiejskie cala geba, niestety w bardzo bolesny sposob - glosne, zatloczone, tlumne...
Mimo to spedzam tu wspaniale chwile i ciesze sie, ze moge Warszawe i jej mieszkancow lepiej poznac!
Znalazlam sie tutaj, poniewaz moje stowarzyszenie (Europa Direkt e.V. europa-direkt.de.vu) pomaga w przygotowaniu wymiany miedzy szkolami zawodowymi w Lowiczu i w Jenie, wiec wstepnie zorganizowalismy spotkanie przygotowawcze w Lowiczu. A ze to bardzo blisko Warszawy, a w Niemczech teraz wlasnie trwa dluuugi weekend (w czwartek Wniebowstapienie - w tym roku 17.5 - jest tam wolny jak nasze Boze Cialo), mialam okazje zostac w stolicy do niedzieli.
Czego zdarzylo mi sie doswiadczyc w ciagu tych kilku dni?
A wiec niech bedzie Warszawa na pierwszy ogien.
Jak mowi moja Moniczka, u ktorej goszcze, miasto stadnego instynktu.
(Dla wyjasnienia: z Moniczka polaczyla nas kiedys socjologia na Grodzkiej.)
Miasto stoleczne niewatpliwie nie ma urzekajacego charakteru...Tak, ale jest wielkomiejskie cala geba, niestety w bardzo bolesny sposob - glosne, zatloczone, tlumne...
Mimo to spedzam tu wspaniale chwile i ciesze sie, ze moge Warszawe i jej mieszkancow lepiej poznac!
Znalazlam sie tutaj, poniewaz moje stowarzyszenie (Europa Direkt e.V. europa-direkt.de.vu) pomaga w przygotowaniu wymiany miedzy szkolami zawodowymi w Lowiczu i w Jenie, wiec wstepnie zorganizowalismy spotkanie przygotowawcze w Lowiczu. A ze to bardzo blisko Warszawy, a w Niemczech teraz wlasnie trwa dluuugi weekend (w czwartek Wniebowstapienie - w tym roku 17.5 - jest tam wolny jak nasze Boze Cialo), mialam okazje zostac w stolicy do niedzieli.
Czego zdarzylo mi sie doswiadczyc w ciagu tych kilku dni?
Spotkalam starego znajomego ze szkoly sredniej, ktory od niedawna pracuje w stolicy - pogawedzilismy przy piwku o tym i o owym (a sporo o tym miescie - motyw przewodni postrzegania stolicy przez jej mieszkancow) w ....cholera, jakze to sie nazywalo? ...w miare klimatyczne knajpowe miejsce przy Nowym Swiecie... , sprobowalismy dostac sie na film Sfabrykowany krajobraz w ramach przegladu filmow dokumentalnych http://www.docreview.pl/2007/, co nam sie niestety nie udalo, ale przynajmniej obejrzelismy ciekawa wystawe zdjec reporterskich w foyer Kinoteki w PKiN, a potem w Tygmoncie liczylismy na jazz session, ale skonczylo sie na kolejnym piwie. Ciekawe bylo to przemieszanie kontekstow - do tej pory zawsze widzielismy sie w knajpach dabrowskich :)
Dlugi spacer od Mostu Gdanskiego (a jednak cos ladnego bylo w widoku miasta stamtad....) brzegiem Wisly na stare miasto (wspinaczka Kamiennymi schodkami), obserwowanie wiejskich wycieczej na Ryneczku (nie odwaze sie nazwac tego miejsca Rynkiem...Rynek mamy w innych miastach, wiecie gdzie :) i pogawedka ze starszym panem, bardzo poinformowanym na temat kulturalnych wydarzen w miescie, ciacho w Bazyliszku....etc.
Wieczorem wydarzenie ukulturalniajace - balet!
Tak, pierwszy raz w zyciu widzialam tego rodzaju przedstawienie. Troche ciezko z poczatku przyzwyczaic sie, ze nie mowia, ani nie spiewaja ;)
Wytanczone uczucia.....
Generalnie muzyka byla pieknie zwiewna (Czajkowski, Oniegin) ruchy tancerzy rowniez...porywajace!!!Od lekkiego zainteresowania do zachwytu. Szacunek za scenografie (bez porownan do Opery Bytomskiej, Czarodziejski Flet). No i nareszcie zobaczylam Teatr Wielki, jakos chorobliwie mi na tym zalezalo, nie wiedziec czemu.
A domoweczka u Sylwii z Mazur, widzianej wczesniej tylko raz w zyciu? Na koncu miasta (Stegny- gdzie to jest, tak naprawde?) Zaczela sie od tego, ze nie poznalysmy sie nawzajem.....!!!A potem moglo byc juz tylko lepiej. Studencki klimat - moze nawet za bardzo (srednia wieku 21, ale ja przeciez lubie sie odmladzac)....duza impreza byla, niezle sie tam czulam :) I tylko powrot trwal cala wiecznosc - przeklete nocne wcale sie nie spiesza w tym miescie... A co do warszawskich nastolatkow konczacych szkole srednia, z ktorymi przyszlo mi wracac - bardzo sa zmanierowani (utwierdzam stereotypy???).
Tyle na razie, uciekam na Juwenalia..a przede mna tez Noc Muzeow!
Generalnie muzyka byla pieknie zwiewna (Czajkowski, Oniegin) ruchy tancerzy rowniez...porywajace!!!Od lekkiego zainteresowania do zachwytu. Szacunek za scenografie (bez porownan do Opery Bytomskiej, Czarodziejski Flet). No i nareszcie zobaczylam Teatr Wielki, jakos chorobliwie mi na tym zalezalo, nie wiedziec czemu.
A domoweczka u Sylwii z Mazur, widzianej wczesniej tylko raz w zyciu? Na koncu miasta (Stegny- gdzie to jest, tak naprawde?) Zaczela sie od tego, ze nie poznalysmy sie nawzajem.....!!!A potem moglo byc juz tylko lepiej. Studencki klimat - moze nawet za bardzo (srednia wieku 21, ale ja przeciez lubie sie odmladzac)....duza impreza byla, niezle sie tam czulam :) I tylko powrot trwal cala wiecznosc - przeklete nocne wcale sie nie spiesza w tym miescie... A co do warszawskich nastolatkow konczacych szkole srednia, z ktorymi przyszlo mi wracac - bardzo sa zmanierowani (utwierdzam stereotypy???).
Tyle na razie, uciekam na Juwenalia..a przede mna tez Noc Muzeow!
No hay comentarios:
Publicar un comentario