- tego mi bylo trzeba!
W niedziele rano, po projekcie pociagiem udalam sie do Opola, by spotkac siostre ma duchowa.
Zabralam ze soba jedna z uczestniczek projektu, przemila Niemke z Misni, ktora spedzila jakis czas w Polsce i jakos tak fajnie sie dogadywalysmy.
Opole urzeklo mnie swoja leniwa, niedzielna atmosfera i spokojem, po halasie i stresie Wroclawia.
Z wiezy Piastow Slaskich spojrzalysmy na miasto z gory, z barki krazacej po Kanale Mlynowka mialysmy ta niezaprzeczalna przyjemnosc spojrzec na miasto z perspektywy wodnej, a po dzikim desancie w okolicach ZOO zdecydowalysmy poogladac zwierzatka w tym slynnym opolskim przybytku.
I tutaj nalezy jeszcze dodac, iz groteskowosc barki przywolywala na mysl sceny ze znanego wszem i wobec polskiego filmu "Rejs". Bylysmy calkowicie zachwycone "Opolska Wenecja" (klika smutnych malutkich domkow, odbijajacych sie w Mlynowce, i poprzez to zaslugujacych niewatpliwie na to zaszczytne miano) i opowiescia flisaka-samozwanczego-przewodnika po Opolu.
Jesli chodzi o Ogrod Zoologiczny, musze przyznac, ze moj sceptycyzm zamienil sie w podniecenie, kiedy zobaczylam nosorozca i zyrafy. Kangury i zebry zrobily na mnie nieco mniejsze wrazenie. A czy zmienilam zdanie co do instytucji ZOO jako takiej? Tablica informacyjna pt Po co nam ZOO sklonila mnie do przyjrzenia sie problemowi z odmiennej niz dotychczas perspektywy....no i ten opolski design i waruneczki... wiec moze faktycznie ta funkcja edukacyjna i ochrona gatunkow....
Bylabym zapomniala o nalesnikach! Grabowka - przy Moscie Groszowym. Francuski styl, pyszne nalesniczki, francuskie chansons - tres sympa!
I nieco ponad godzinke od Opola - juz bylam w domku...Jakos tak mnie to psychicznie podbudowalo - rodzice, best friend....plus dobrze oswojone wnetrza. I przedpoludnie dnia nastepnego - rower na Pogorii z Katrin, ktora z grzecznosci (?) twierdzila, ze bardzo jej sie podoba....
Powrot mitfahrgelegenheit, tylko 6 godzinek....i ciagle kolaczace gdzies porownanie z droga do Frankfurtu - alez do tego Drezna blisko!
W niedziele rano, po projekcie pociagiem udalam sie do Opola, by spotkac siostre ma duchowa.
Zabralam ze soba jedna z uczestniczek projektu, przemila Niemke z Misni, ktora spedzila jakis czas w Polsce i jakos tak fajnie sie dogadywalysmy.
Opole urzeklo mnie swoja leniwa, niedzielna atmosfera i spokojem, po halasie i stresie Wroclawia.
Z wiezy Piastow Slaskich spojrzalysmy na miasto z gory, z barki krazacej po Kanale Mlynowka mialysmy ta niezaprzeczalna przyjemnosc spojrzec na miasto z perspektywy wodnej, a po dzikim desancie w okolicach ZOO zdecydowalysmy poogladac zwierzatka w tym slynnym opolskim przybytku.
I tutaj nalezy jeszcze dodac, iz groteskowosc barki przywolywala na mysl sceny ze znanego wszem i wobec polskiego filmu "Rejs". Bylysmy calkowicie zachwycone "Opolska Wenecja" (klika smutnych malutkich domkow, odbijajacych sie w Mlynowce, i poprzez to zaslugujacych niewatpliwie na to zaszczytne miano) i opowiescia flisaka-samozwanczego-przewodnika po Opolu.
Jesli chodzi o Ogrod Zoologiczny, musze przyznac, ze moj sceptycyzm zamienil sie w podniecenie, kiedy zobaczylam nosorozca i zyrafy. Kangury i zebry zrobily na mnie nieco mniejsze wrazenie. A czy zmienilam zdanie co do instytucji ZOO jako takiej? Tablica informacyjna pt Po co nam ZOO sklonila mnie do przyjrzenia sie problemowi z odmiennej niz dotychczas perspektywy....no i ten opolski design i waruneczki... wiec moze faktycznie ta funkcja edukacyjna i ochrona gatunkow....
Bylabym zapomniala o nalesnikach! Grabowka - przy Moscie Groszowym. Francuski styl, pyszne nalesniczki, francuskie chansons - tres sympa!
I nieco ponad godzinke od Opola - juz bylam w domku...Jakos tak mnie to psychicznie podbudowalo - rodzice, best friend....plus dobrze oswojone wnetrza. I przedpoludnie dnia nastepnego - rower na Pogorii z Katrin, ktora z grzecznosci (?) twierdzila, ze bardzo jej sie podoba....
Powrot mitfahrgelegenheit, tylko 6 godzinek....i ciagle kolaczace gdzies porownanie z droga do Frankfurtu - alez do tego Drezna blisko!
No hay comentarios:
Publicar un comentario